Witajcie ♥
Dzisiaj przychodzę do was z trochę innym postem. Niedawno w telewizji oglądałam polski film pt. "Chce się żyć" i postanowiłam, że muszę tutaj coś o tym napisać.
Film opowiada o Mateuszu, z którym nie ma żadnego kontaktu. Ma dziecięce porażenie mózgowe. Choroba nie pozwala mu na komunikację ze światem, wydaje bliżej nie określone dźwięki. Do tego niedowład obu kończyn, zarówno nóg jak i rąk. Lekarze nie dają mu żadnych szans na normalne życie. Mówią, że jest rośliną.
Jego rodzice się nie poddają i wychowują go. Oni jedyni wiedzą, że Mateusz ich rozumie. Chłopak już jako dorosły mężczyzna trafia do szpitala. Poznaje tam wolontariuszkę - wspaniała dziewczynę, przy której bardzo dobrze się czuje.
Przez 26 lat nie było z nim żadnego kontaktu. Do czasu gdy w szpitalu pojawia się pewna kobieta. Dzięki niej Mateusz mrugając oczami jak motyl skrzydłami przy pomocy książki z symbolami Blissa można się z nim porozumieć.
Jest to na prawdę bardzo wzruszający film. Oglądając go zaczęłam dużo myśleć. I teraz coś dla osób, które mówią, ze maja takie okropne życie, bo nie maja tego czego by chcieli. Niech postawia się na miejscu takiego własnie Mateusza lub innych osób w podobnej sytuacji, które nie mogą chodzić, mówić i bardzo często nie rozumieją ludzi dookoła i właściwie nikt nie może im pomóc. Albo niech po prostu obejrzą ten film i dopiero później mówią jakie jest ich życie, bo w porównaniu z takimi osobami na pewno maja dużo lepiej.
A wy oglądaliście ten film?
Jak podobał się post? Co myślicie?
Pozdrawiam.
Domi ♥